Dlaczego warto jeść kiełki?
Moda na jedzenie kiełków rozpowszechnia się. Właśnie – moda. Bo kiełki jako pożywienie nie są niczym nowym. Znali je i jadali starożytni Chińczycy, były obecne w diecie żeglarzy Jamesa Cooka, których chroniły między innymi przed szkorbutem. Czy warto jeść kiełki?
Spis treści
Kto wynalazł kiełki?
Jak często bywa – potrzeba, czyli głód – była matką tego „wynalazku”. Dzisiaj – po wiekach – zaczynają gościć na naszych stołach. Dodawane są do kanapek, sałatek, zup, deserów, zjadane na surowo i bez dodatków. Nie ma supermarketu, w którym nie byłoby można kupić pudełeczka z kiełkami. Czy to tylko chwilowa moda, czy rzeczywiście warto jeść kiełki? Czy nadają się do jedzenia tylko przez dorosłych, czy też można dawać je dzieciom? Potrzebują ich weganie i wegetarianie czy także mięsożerni?
Skąd się biorą kiełki?
Kiełki. To nic innego jak kiełkujące nasiona roślin. Do jedzenia nadaje się wiele z nich, głównie kiełki warzyw, ale nie wszystkie, ponieważ nie wszystkie zawierają składniki zdrowe dla człowieka.
W nasionach pod wpływem ciepła i wilgoci (potrzebne do kiełkowania) uaktywniają się enzymy, dzięki którym powstają duże ilości witamin.
Skąd tam są? Każda roślina (i nie tylko) pragnie mieć potomstwo. Doprowadza więc do wydania nasion, w których zgromadzone są odpowiedni ilości substancji odżywczych, pozwalających „urodzić się” nowej roślinie. Nasionko musi być wszechstronnie przygotowane na trudne warunki i nie wiadomo, jak długi czas czekania na sprzyjające warunki, które pozwolą wykiełkować, urosnąć, dojrzeć, zakwitnąć, wydać potomstwo sowicie zaopatrzone na daleką drogę i czekanie na swoje życie. Nasionko musi więc mieć zapas witamin, mikroelementów, enzymów i innych elementów (w tym kod DNA), pozwalających żyć i nie stać się rośliną inną niż byli rodzice, a zwłaszcza matka.
Czy warto jeść kiełki?
Oczywiście, że tak. Warto, a nawet trzeba jeść kiełki. Mają bowiem rozliczne mikro- i makroelementy, witaminy, enzymy, właściwości wpływające na nasz organizm. Po prostu mają wszystko to, czego organizm ludzki potrzebuje do życia. Na dodatek mają to wszystko w formie skondensowanej, bo zamkniętej w niewielkim nasionku i uwalniające się podczas kiełkowania i wyrastania malutkiej łodyżki oraz cherlawych początkowo listków. I właśnie wtedy są najlepsze i najzdrowsze. Trzeba je jeść zanim całe dobro zostanie przez nie samolubnie wykorzystane. Pół biedy, jeśli uda im się w tym czasie gdzieś zaczepić na stałe i potem czerpać „jedzenie” z ziemi, rozwijać, rosnąć, dojrzewać i wydać potomstwo w postaci nasionek – kolejnych kandydatów na kiełki do sałatek. A jeśli nie – to po prostu szkoda marnować tak wielu cennych składników. Jedzmy więc kiełki. Póki mają wartość!