Czego Polacy nie wiedzą o sushi?
Lubisz jeść sushi? Czy wiesz jakie zwyczaje towarzyszą jedzeniu tego dania? A znasz dodatki, z którymi powinno się je podawać. Sprawdź, czy wiesz wszystko o jedzeniu tej pysznej, japońskiej potrawy.
Spis treści
- Susi, czyli jak to się mówi?
- Czym to się je?
- Czemu cena sushi w Polsce jest tak wysoka?
- Jak używać sosu sojowego, imbiru i wasabi?
- Czym są "fusiony"?
Susi, czyli jak to się mówi?
Jedną z bardzo ważnych wiadomości dla fanów sushi powinna być informacja, że w języku potomków samurajów nie występuje głoska "sz", jej ekwiwalentem jest "si". Krótko mówiąc mamy "sioguna", nie zaś "szoguna". Podobnie sprawa ma się z "susi". Wątpiący mogą to sprawdzić na japonistycznych forach internetowych.
Czym to się je?
Polacy - lepiej lub gorzej - w większości opanowali sztukę posługiwania się pałeczkami i z lubością zajadają nimi także sushi. Co gorsza, niestety, to błędne przekonanie utwierdzają w Polakach także producenci filmów, seriali i reklam. Wszystkich dumnie posługujących się dwoma kawałkami drewna trzeba jednak rozczarować. W Japonii sushi je się palcami!
Nie dotyczy to oczywiście każdego rodzaju, a uzależnione jest od "konstrukcji" kawałka. Upraszczając: klasyczne maki, a więc takie z algami na zewnątrz, je się palcami, a pałeczek używa wyłącznie do nałożenia na nie wasabi. Kawałki, które mają ryż na zewnątrz, czyli np. nigiri i odwrócone maki, należy jeść pałeczkami. Moi drodzy, nie oburzajcie się na to, tak trzeba!
Czemu cena sushi w Polsce jest tak wysoka?
Najbardziej absurdalną cechą sushi w Polsce jest jego cena. Nawet najtańsze przywożone do biur sushi jest znacznie droższe niż to serwowane w sushi barze w Japonii. Nie wiadomo zbytnio, co na to wpływa. Być może duża odległość od najbliższego oceanu i konieczność transportowania świeżych ryb odrzutowcami? Nie chcę nawet podejrzewać, że biorąc za sushi takie kwoty, nasi rodzimi restauratorzy śmieliby karmić nas rybami z mrożonki. Ryby używane do sushi muszą być nieposzlakowanej świeżości, bowiem jak mówi japońskie przysłowie: "sushi jedzone wieczorem powinno rano jeszcze pluskać się w oceanie".
Odwiedzając Japonię, często stołowałem się w tamtejszych sushi barach, gdzie sushi kręci się na taśmociągach będących miniaturami tych znanych z lotnisk (bez znanych z zachodnich krajów odpustowych pływających stateczków). W Japonii w większości takich przybytków obowiązuje bardzo prosty system płatności. Sushi kręci się na taśmociągu, na talerzyku znajduje się od 1 do 4 kawałków - w zależności od kosztów ich przygotowania. Po skończonym posiłku do stolika podchodzi kelnerka, liczy talerzyki i wystawia nam rachunek (napiwki są mocno niewskazane, nie tylko w sushi barach, ale w Japonii w ogóle). Podczas ostatniego pobytu w Japonii (Tokio) płaciłem za talerzyk sushi 137 jenów. Nawet licząc po dzisiejszym wysokim kursie jena, jest to zaledwie 6 złotych za np. 4 duże maki!
Jak używać sosu sojowego, imbiru i wasabi?
Polacy lubują się w maczaniu całych kawałków sushi w sosie sojowym po uprzednim otoczeniu ich w wasabi niczym w panierce do kurczaka. Taki styl jedzenia sushi szokuje Japończyków, zabija bowiem smak ryby. Sos sojowy i wasabi mają być jedynie lekko wyczuwalną nutą, a nie głównym smakiem. Imbir, traktowany w naszym kraju jak surówka do kotleta, należy przegryzać między kawałkami sushi z różnymi składnikami, czyści on bowiem kubki smakowe i pozwala się pełniej delektować nowym smakiem.
Czym są "fusiony"?
To po prostu profanacja sushi. Totalną zbrodnią jest wstawianie do maków składników w rodzaju serka california czy pieczonego mięsa [sic!]. Dla japońskich kucharzy to nie jest sushi czy dziwny twór zwany "sushi fusion", ale najzwyklejsza kulinarna profanacja. "Sushi" z mięsem serwują namiętnie Koreańczycy, nazywają to jednak "kimbap" i traktują to - podobnie jak Japończycy zresztą - jak zupełnie odmienne od sushi danie.