Polskie menu w amerykańskim hotelu Hampton by Hilton w Oświęcimiu [Jemy i Komentujemy]
Szef Kuchni Bartosz Gadzina dla Hampton by Hilton w Oświęcimiu porzucił swoje ukochane dziecko, kultowe bistro Beksien w Bielsku-Białej. Kuchmistrz znany z sezonowego menu, wykorzystujący lokalne produkty ekologicznego rolnictwa, zawsze hołdował zdrowej tradycji kulinarnej. Teraz mierzy się z hiltonowskimi standardami i... robi rewolucję! Czy Hilton to wytrzyma?
Mistrzowskie śniadanie
Dzień w oświęcimskim Hamptonie zaczęłam od śniadania. Oczywiście spodziewałam się odpowiednio wysokiego standardu, typowego dla hoteli trzygwiazdkowych. Jednak to co otrzymałam, przerosło moje oczekiwania. Doskonałe pieczywo, najlepsze słodkie bułeczki i ciasta, a do tego polski akcent w postaci lokalnych rzemieślniczych wędlin i muśnięcie ręki mistrza, czyli kiszonki by Bartosz Gadzina. Do tego pyszna kawa. Pragnę zawsze zaczynać dzień od takiego śniadania. Więcej o nim tutaj.
Kiszonki mistrza
Bartosz Gadzina sam uprawia warzywa i je kisi. Próbowałam ogórków małosolnych, tak czosnkowych i koprowych, że uderzają do głowy niczym szampan. Świetny był także kiszony burak, szczególnie w sałatce z pikantną rukolą i słodkimi orzechami włoskimi. Niezrównana była także kiszona marchewka, a właściwie marcheweczka prosto z grządki do słoja, a potem na stół. Jadłam już wiele kiszonek, również renomowanych warszawskich szefów kuchni, ale żadne nie umywają się do wyrobów Kuchmistrza Gadziny. Cieszy mnie, że mistrz jeszcze w tym roku rozpocznie sprzedaż kiszonek na większą skalę, bo są tego warte.
Na mały i duży apetyt
Od godziny 16:00 można zamawiać dania à la carte. I tu w pełni objawia się geniusz Szefa Kuchni Hampton Oświęcim. Karta jest krótka, ale treściwa. Takie lubię najbardziej. Krótkie menu to zawsze gwarancja świeżości, a nie czerpania z zasobów zamrażarki.
Trochę głodnym polecam bulion z zatorskiego karpia (18 zł) - produkt lokalny w 100%. Delikatny rosół rybny zniewala wyrafinowanym smakiem. Rosół podawany jest z macą, Gefilte Fish (rybą faszerowaną po żydowsku) i zieloną cebulką. To ukłon Szefa Kuchni w stronę żydowskiej kultury, która przez wieki była częścią historii Oświęcimia.
Duży apetyt zaspokoi mleczna cielęcina (59 zł), danie niezwykle rzadko serwowane w restauracjach. Zjawiskowej cielęcinie, która w wydaniu Bartosza Gadziny jest niebiańsko pyszna, towarzyszą chrupiące ziemniaczane rosti. Całość uzupełnia ciemny aromatyczny sos. Osobnej oceny wymaga szpinak, podawany do mięsa. Zielony, nieprzesmażony, świetnie doprawiony mógłby stanowić oddzielne danie i nikt by się nie obraził.
Wielbicielom dań bezmięsnych szczerze polecam ruskie pierogi podawane z wybornym kozim serem i masłem cytrynowym. To ostatnie choć zaskakujące, fantastycznie podkreśla smak nadzienia i dodaje daniu świeżości. Wyborne!
Desery są dwa, a i tak wybór trudny. Aksamitny sernik ze świeżymi truskawkami i chrupkim ciastkiem (18 zł) jest idealny dla tradycjonalistów. Pozostałym poszukiwaczom dobrego smaku polecam intensywnie czekoladowe brownie cudownie podkreślone przez goryczkę piwnych lodów i skąpane w słodkim sosie zabaione na bazie żółtek i białego wina (18 zł). To prawdziwe arcydzieło!
Oświęcimski Hampton stoi nie tylko na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych. Bezapelacyjnie znalazł się na szlaku kulinarnym wszystkich gurmandzistów. To po prostu pyszne miejsce!
Kuchnia Bartosza Gadziny to tradycja w nowoczesnej formie. Dania nie peszą. Wszystko ma szczery smak. Polska gościnność i tradycja kulinarna pożenione z amerykańskim standardem wyszły Hamptonowi tylko na zdrowie.
Oklaski dla Szefa Kuchni Bartosza Gadziny! Brawo, Mistrzu!