Z czego może być zrobiony chleb kukurydziany? Katarzyna Bosacka zagotowała się, gdy przeczytała skład
Słynna dziennikarka i edukatorka kulinarna – Katarzyna Bosacka – od lat bawiąc, uczy, co jeść, by zachować zdrowie, oraz jak się nie nabierać na opisy producentów. Ostatnio zagotował ją skład chleba kukurydzianego. Cóż, "kukurydziany" to on jest tylko z nazwy.
Bawiąc, uczyć
W swoich programach edukacyjno-kulinarnych, a także w mediach społecznościowych Katarzyna Bosacka otwiera oczy zwykłym konsumentom na tradycyjne i powszechne składniki dań. Które mięso jest najzdrowsze, dlaczego powinniśmy jeść więcej danego produktu, czy powszechne mniemanie na dany owoc, warzywo, zboże, mięso, nabiał to mit czy coś jest na rzeczy? – te i inne tematy bada dziennikarka. Czyni to na dodatek w sposób lekki i zabawny, a przy tym przemawiający do rozsądku.
Dziennikarka nie odpuszcza też producentom branży spożywczej ani kosmetycznej. Bacznie czyta etykiety, które opatrują towary, i pozbawia iluzji na temat prawdziwości zawartych tam informacji. Zapewne wiele osób, wzorując się na niej, zaczęło pilniej studiować skład danego produktu, zanim dokona zakupu. W końcu dzięki Bosackiej wie, czego szczególnie unikać w produktach spożywczych, bo niejedno E przestało już być tajemniczo brzmiącym oznaczeniem.
Piętnować producentów, którzy wprowadzają w błąd
Nie tak dawno Katarzyna Bosacka w mediach społecznościowych dała upust swojemu oburzeniu na temat składu chleba z mąki kukurydzianej. Jeden z internautów przesłał jej zdjęcie etykiety ze składem takiego rzekomo kukurydzianego chleba. Nie znalazł się tam nawet gram mąki kukurydzianej, za to: mąka żytnia, mąka pszenna, płatki żytnie, płatki owsiane, płatki pszenne, płatki sojowe, gluten pszenny, mąka sojowa.
Dziennikarka podkreśla, jak niebezpieczne jest takie wprowadzanie konsumentów w błąd. Chleb kukurydziany bowiem jest produktem pierwszego wyboru osób na diecie bezglutenowej. Gluten im po prostu szkodzi. Zaufawszy więc producentowi, robią sobie krzywdę.
Opisane przez dziennikarkę zdarzenie spotkało się z licznymi komentarzami internautów. Powtarzającą się opinią było, że za okłamywanie/oszustwo (piszący nie owijali w bawełnę i nazywali rzecz po imieniu) producenci powinni być surowo karani. Jak jest w rzeczywistości? Cóż, są bezkarni. Konsumentom tymczasem pozostaje zasada ograniczonego zaufania i czytanie ze zrozumieniem etykiet, a także surowe piętnowanie podobnych przekrętów spożywczych jak chleb kukurydziany bez mąki kukurydzianej. Może wreszcie przyczyni się to do skłonienia odpowiednich instytucji do rzetelnego sprawdzania, czy rzeczywiście produkty spełniają normy.