"Opłata lodówkowa" może wejść do polskich sklepów. Za co zapłacimy więcej?
Niedługo możemy spodziewać się zmian w sklepowych lodówkach z napojami. Małe sklepy rozważają wprowadzeni dwóch cen. Jeżeli butelka będzie schłodzona, zapłacimy za nią więcej.
Wysokie koszty energii i wciąż rosnące rachunki dotykają każdego przedsiębiorcy. Właściciele małych sklepów spożywczych chcą część tych kosztów przerzucić na klientów. W wielu sklepach to właśnie chłodziarki stanowią większą część rachunków. Dlatego niektórzy chcą wprowadzić dwie ceny dla napojów. Mniej będą kosztować butelki z półki, a więcej te schłodzone.
Wyższe ceny napojów z lodówki
Sprawa od dłuższego czasu jest omawiana przez właścicieli małych sklepów spożywczych. Teraz, kiedy temperatura wynosi niewiele ponad zero stopni, chłodziarki na napoje są wyłączone. Kiedy jednak zrobi się ciepło, rachunki za prąd znacznie wzrosną i mogą przyczynić się do upadku małych biznesów. W lecie chłodziarki zużywają 60 proc. energii elektrycznej. Przedsiębiorcy uważają, że jedynym rozwiązaniem jest podniesienie ceny za napój z lodówki. Podwyżką zostaną objęte nie tylko napoje gazowane, ale i woda, soki oraz piwo.
Ile będą kosztować napoje z lodówki?
Sklepikarze zastanawiają się, o ile powinny wzrosnąć ceny zimnych napojów. Opłata ma wynieść od 10 do 30 groszy za sztukę. Rozważane są także takie opcje, jak pojemność i rodzaj napoju. Wprowadzając dodatkową opłatę za chłodzone napoje, przedsiębiorcy chcą uniknąć podnoszenia cen wszystkich produktów.
Gdzie zimne napoje będą droższe?
Większe sklepy spożywcze raczej nie zdecydują się na ten ruch. Chłodziarki nie stanowią tak dużej części rachunków jak w lokalnych sklepach. Sklepy wielkopowierzchniowe mogą też indywidualnie negocjować ceny za prąd lub zainwestować w energooszczędne chłodziarki. Jeżeli małe sklepy wprowadzą opłaty za zimne napoje, markety będą mogły to wykorzystać na swoją korzyść.