Rybka ze smażalni? Zdradzamy, na co zwrócić uwagę, by dobrze zjeść i nie dać się oszukać
Ryba to danie chłodzące – idealny obiad na lato, zwłaszcza gdy spędzamy czas nad morzem. Niestety, za dania rybne nad samym morzem trzeba – paradoksalnie – słono zapłacić, a w tym roku to już szczególnie. Zobacz, jak się nie dać oszukać na jakości ryby i nie przepłacić za danie.
Spis treści
- Przed wyjazdem zrób rozpoznanie w internecie
- Złota zasada: jadaj w miejscach obleganych przez tłumy
- Stawiaj na lokalne ryby
- Ustal przy zamówieniu gramaturę porcji ryby
- Nie przepłacaj za danie z ryby mrożonej
Przed wyjazdem zrób rozpoznanie w internecie
Obecnie powstało wiele grup społecznościowych, których członkowie dzielą się opiniami na temat miejsc (restauracji, barów, smażalni itp.), w których się stołowali w czasie wyjazdów. Dobrze więc zrobić sobie takie rozpoznanie przed wyjazdem, by już w czasie pobytu na wakacjach nie zaprzątać sobie głowy, gdzie jeść, tylko poszukać od razu sprawdzonej miejscówki, polecanej przez innych.
Złota zasada: jadaj w miejscach obleganych przez tłumy
Jeśli przed wyjazdem nie było czasu na serfowanie w internecie albo polecana w mediach społecznościowych miejscówka okazała się niezadowalająca, trzeba zrobić rozpoznanie w terenie. Stara zasada (jeszcze sprzed ery internetu) mówi, aby jadać w tych barach, smażalniach, restauracja, w których jest pełno ludzi, do których ustawiają się kolejki. Oni wiedzą, po co tak długo stoją.
Czujność za to powinny wzbudzić miejsca, w których w godzinach obiadowych są pojedynczy goście. Z jakiegoś powodu te miejsca są omijane.
Stawiaj na lokalne ryby
Inna zasada mówi, by jadać lokalnie – wybierać dania z produktów, które pochodzą z miejsca, regionu, w którym przebywamy na wyjeździe. Gdy zatem urlop spędzamy nad polskim morzem, warto postawić na ryby z Bałtyku, łowione codziennie przez polskich rybaków. Ani łosoś atlantycki (a taki jest serwowany w przewadze w restauracjach nadbałtyckich, mimo że mamy regionalne łososie), ani panga, halibut, morszczuk czy labraks nie pochodzą z lokalnych połowów. Te ryby zostawmy sobie na własne zakupy w sklepach. Płaćmy za świeżość i lokalność, a więc postawmy na porcję flądry, turbota, dorsza, śledzia, węgorza, soli czy belony.
Ustal przy zamówieniu gramaturę porcji ryby
Wakacje w tym roku są wyjątkowo drogie. Możemy więc się spodziewać, że stołowanie się "na mieście" będzie jeszcze bardziej niż w poprzednich sezonach obciążało nasz portfel. Aby paragon z należnością za zjedzoną rybkę nie popsuł nam przyjemności z dopiero co zjedzonego obiadu, ustalmy od razu gramaturę ryby, która ma się znaleźć na naszym talerzu.
Restauratorzy w kartach dań podają cenę za 100 gramów ryby – i jest to cena za samą rybę, bez dodatków, a więc nie za całe danie. Na przykład średniej wielkości flądra waży około 200–300 g, a turbot 400–500 g – a przecież to tylko średnia. Najprościej jest od razu powiedzieć kelnerce, że ryba ma być "nie większa niż...".
Jeżeli straciliśmy zaufanie do danego miejsca, ale jednocześnie chcemy się tu stołować, bo dobrze gotują, to zażądajmy, by przy nas odważono porcję, która znajdzie się na naszym talerzu. Takie jest prawo konsumenta.
Nie przepłacaj za danie z ryby mrożonej
Skoro jesteśmy nad morzem, to powinniśmy postawić na dania przygotowywane ze świeżych, dopiero co wziętych z kutra rybek. Różnie z tym bywa.
Mięso ryb nie należy do trwałych, a już zwłaszcza w upały może się szybko psuć. Dlatego restauratorzy zapobiegawczo mrożą ryby nawet ze świeżych połowów, gdy mają obawę, że nie sprzedadzą szybko kupionego towaru. Niemniej to ich problem, nie konsumenta. Liczy się wybór: do my decydujemy, czy się zgadzamy na takie, a nie inne warunki. Warto więc od razu przy zamówieniu wprost zapytać, czy dania są robione ze świeżych ryb czy mrożonych. Nawet gdy dostaniemy potwierdzenie, że ze świeżych, nie traćmy czujności. Gdy na talerzu mamy rybę, która jest wodnista, szklista, nie trzyma kształtu, a w przypadku porcji z panierką ta panierka (w dodatku podnosząca gramaturę, a tym samym cenę) odchodzi, zażądajmy drugiej porcji – takiej, na którą się umawialiśmy, za którą mamy zapłacić.