Incanto: Restaurant Week po włosku [JEMY I KOMENTUJEMY]

2019-10-17 6:50

Z okazji jubileuszu Restaurant Week postanowiłam sprawdzić, czy poziom serwowanych w ramach festiwalu przysmaków jest nadal wysoki. Wybrałam Incanto, restaurację z włoską kuchnią, która w wiosennej edycji festiwalu Restaurant Week była bezkonkurencyjna. W plebiscycie warszawskich gości festiwalu wygrała w konkurencjach: Najlepsza Restauracja, Najlepsze Danie Główne, Najlepsza Atmosfera. Moja wizyta w Incanto? Przez magiczne 90 minut byłam w kulinarnym niebie. Bogowie, tego po prostu trzeba spróbować!  

Incanto_1.jpg
Autor: Restauracja Incanto - kuchnia włoska Incanto - mekka smakoszy kuchni włoskiej na warszawskim Grochowie

Uwielbiam kuchnię włoską nie za dania makaronowe i pizze, czy jej wkład w światową kuchnię, ale za całokształt. Za typowe tylko dla Półwyspu Apenińskiego połączenie warzyw, mięsa, ryb, przypraw i wina. Za słońce, deszcz i morską bryzę zaklęte w smaku. Za szacunek dla produktu i odrobinę szaleństwa.  Za ciepło i czułość z jakim traktuje się w Italii jedzenie. Wszystkie te cechy kuchni włoskiej odnalazłam w Incanto na warszawskim Grochowie. To mekka wszystkich smakoszy!

Boczna uliczka. Wokół bloki mieszkalne. Cicho i spokojnie. Przekraczasz próg Incanto i jesteś w Italii. Nie tej dla turystów, ale tej dla tubylców, bez filmowej scenografii, bez sztucznego zadęcia. Jeśli bywaliście we Włoszech i do tego udało wam się zboczyć z turystycznej trasy, to wiecie o czym mówię. 

Od progu wita was przesympatyczny właściciel Grzegorz Tomczyk lub jedna z kelnerek, pomocnych i niezwykle uprzejmych. 

Wnętrze Incanto jest na tyle eleganckie, byście się poczuli docenieni i wyróżnieni, ale jednocześnie przytulne i swobodne. To urocze miejsce na kolację we dwoje i przyjazna przestrzeń na obiad z całą rodziną. Jednak najważniejsze jest jedzenie. 

Przystawka

Udział w festiwalu Restaurant Week pozwala nam wybierać zawsze z dwóch propozycji menu przygotowanych przez restaurację. Nie inaczej było w Incanto. Do wyboru było menu mięsne i rybne. Na szczęście do restauracji wybrałam się z ekspertem kuchni włoskiej, więc we dwoje daliśmy radę temu wyzwaniu.

Na pierwszy ogień wzięliśmy przystawki. Subtelne plasterki wołowej braseoli z dodatkiem truflowego musu z ricotty przenoszą nas od razu na inny poziom doświadczania smaku. Jest go tu tyle, że nasze kubki smakowe wariują od nadmiaru umami. A do tego jeżynowy dressing, który swoim kwaskowym, świeżym smakiem winduje całość jeszcze wyżej i rukola, dodająca pikanterii. No i obłędnie chrupiące cieniutkie grzanki. Moim zachwytom nie było końca.

Na drugim biegunie smaku znalazł się łososiowy gravlax. Dzięki marynowaniu całych filetów świeżego łososia w buraczkach, mięso miało delikatny smak, zachowując sprężystość i delikatnie ustępując pod zębami. Łosoś smakował jak słony pocałunek po morskiej kąpieli. Do niego podano malutkie bliny, które swoją orzechową słodyczą podkreślały słoność ryby. I jeszcze mus z awokado i kapka ikry łososia. Absolutnie idealne, doskonale przemyślane danie, które pobudza nasze trzewia i wyobraźnię w oczekiwaniu na więcej. 

W oczekiwaniu na dania główne przepłukaliśmy nasze kubki smakowe koktajlem na bazie Martini Fiero, prezentem od sponsorów wydarzenia. Gorycz ziół i słodycz krwistych pomarańczy z Sycylii umiliła nam ten czas. Byliśmy gotowi na więcej.

Danie główne

Głównym daniem mięsnym była cielęcina. Przygotowanie cielęciny wymaga kunsztu. I szef kuchni Incanto sprostał wyzwaniu. Soczysta, miękka, ale nie rozlazła, cielęcina w jego wykonaniu jest niczym symfonia. Mięso skąpane w sosie truflowym smakuje wybornie. Do tego rozkoszne puree z ziemniaków z rozmarynem - koniecznie wypróbujcie ten patent. Do tego pieczona pietruszka, chrupka i słodkawa, mus z selera  oraz całe liście duszonego szpinaku. Jeśli wołowa braseola wyniosła moje kubki smakowe wprost do nieba, to cielęcina przeniosła w kosmos. Absolutna petarda smaku!

Ostudzona kieliszkiem wybornego Pinot Grigio Antichello spróbowałam filetu z sandacza. Ach te kolory! Te smaki i zapachy! Chrupki z zewnątrz, kremowy i subtelny w środku sandacz, spoczywał na buraczanych gniocchi, które lśniły jak rubiny. Do tego biały sos z karczochów, soczyście zielone gotowane brokuły i złociste smażone karczochy. Już sama feeria kolorów była zapowiedzią rozkoszy smaku. Niczym komisarz Montalbano w ciszy i skupieniu oddałam się tej kulinarnej ekstazie.

Warto spróbować również z jesiennego menu Incanto coś w kolorze szafranu. Chrupiące krewetki w tempurze na dyniowych gniocchi z musem pomidorowym. Po takim daniu życie od razu nabiera słonecznego blasku.  

Deser

I gdy wydawało się, że nie jesteśmy w stanie zjeść więcej. Na stole pojawiło się korzenne ciasto marchewkowe z waniliowym kremem i karmelem. To najlepszy deser do mocnego espresso, które zamknęło nasze kubki smakowe i pozwoliło cieszyć się wspomnieniem nieziemskich smaków Incanto. 

Dlatego jeszcze tego samego wieczoru zrobiłam kolejną rezerwację.  Rezerwacje stolików w festiwalowej cenie 49 zł za trzydaniowe doświadczenie i festiwalowy koktajl (prezent od sponsorów) dostępne są na www.RestaurantWeek.pl

Incanto - kuchnia włoska

ul. Kobielska 6

04-359 Warszawa

tel. 22 610 82 82

www.incantorestauracja.pl

[email protected]